Gorąca noc.

Trzeba powiedzieć jedno. Ludzie nie mają w obecnych czasach czasu. Oczekują jak najlepszego produktu, a nawet są w stanie zapłacić, by go otrzymać. Sam wolę obejrzeć film w kinie, niż w domu. Każdy tak ma. No prawie… niektórzy nie lubią chodzić do kin. Ale jest ich zdecydowana mniejszość.

Zacząłem pić kawę. Ponownie. Wiem, że to niezdrowe. Powoduje problemy z ciśnieniem, żołądkiem, te sprawy. Ale to jest jeden z tych środków, który jest dostępny publicznie, za przyzwoleniem społeczeństwa. I do tego jest on mocno promowany w mediach, internecie, telewizji. Kiedyś podobnie były reklamowane papierosy. „Pal papierosy, a będziesz ciągle przebywać w towarzystwie pięknych kobiety, szybkich samochodów i pieniędzy!”. Tak działa reklama. Podobnie jest z kawą. „Pij kawę, a będziesz mieć dobrą stałą pracę w korporacji, szczęśliwą rodzinę i  do tego będziesz pełen energii każdego dnia!”. I jeżeli chodzi o papierosy, alkohol, to to na mnie w ogóle nie działa, tak z kawą… Kiedyś piłem jej dużo. Wręcz codziennie. Dużo. Teraz miałem wakacje, nie miałem przymusu wstawania wcześnie rano, więc kawę ograniczyłem do całkowitej abstynencji kofeinowej. Przyszedł jeden dzień, drugi, że trzeba było wcześnie wstać i wszystko legło w gruzach. Gdy oczy się zamykają wcześnie rano, a trzeba wykonać zadaną pracę, to nie ma sposobu innego jak gorąca czarna kawa z rana z nutką śmietany.

Temperatury aktualnie osiągają niesamowite wyniki. Zapowiada się gorące lato. Takie właściwie jest. Dni jeszcze takie złe nie są. Najgorsze są noce. Okna muszą być zamknięte, bo komary. A ja ich się bardzo boję. Wiem… jest możliwość ich eliminacji/ spraye/moskitiery. Ale to nie dla mnie. Już wolę dusić się w saunie. Nie to, że lubię zimę. Właściwie, to nie mam nic do niej, ale przynajmniej człowiek jest świadomy tego, że jest zimno. A w lato? Nie ma opcji. Jednego dnia jest ciepło, drugiego gorąco, a trzeciego upalnie. Czasem spadnie deszcz, ale rzadko. Taki urok lata. W końcu nie mieszkamy w Anglii.

Jeszcze na dodatek zabrakło wody w domu… Nie. Nie tej w kranie. W butelce. Pozostaje mi mleko… Tłuszcz zmieszany z wodą, który posiada konsystencje białej cieszy.

Prowadziłem już parę blogów. Wspominałem o tym w poprzednim wpisie „Wstępniaku”. Ale prowadziłem je źle. Czemu? Brakowało im duszy. Jak tak na nie teraz patrzę, to widzę puste wydmuszki jajek wielkanocnych. Ładne z zewnątrz, bez duszy w środku. Zmienianie dziesięć razy zdania „żeby ładnie brzmiało, żeby podobało się ludziom, żeby ładnie się prezentowało”. To nie jestem ja. To moja maska. Każdy człowiek ma maski. Zakłada je wtedy kiedy jest na nie odpowiednim moment. Odpowiednia chwila. Szczęśliwy. Smutny. Wesoły. Pogodny. Zły. Zmartwiony.

I po co? I tak to tylko słowa. Po co starać się być kimś innym? Tak jest wygodnie, ale to jest marnowanie własnej osoby. Gdyby jeszcze mi za to płacili… pewnie bym wtedy to dalej robił. I te liczenie słów… Jak jeszcze prowadziłem własnego bloga, to tak się nie liczyło, ale jak wchodziło we współpracę… wtedy dopiero zaczynało się istne show. Co by tu dopisać, aby zmieścić się w 300 słowach? Tutaj epitet, tutaj rozwinięcie, a tu jakaś pierdoła i jest. Najlepsze są tłumaczenia z angielskich serwisów. Lecz dalej: „to jest marnowanie siebie”. Tłumaczenie, lecz nie tworzenie.

Ostatnio głośno jest o Weird Alu (Dziwnym Alu) Yankovicu. Postanowił on wydać 8 piosenek w osiem dni wraz z teledyskami. I wychodzi mu to całkiem nieźle. Jeszcze zostały mu ze 3 piosenki, jeżeli dobrze liczę. Zgaduję, że jedną z nich będzie parodia Imagine Dragons. Nie pamiętam tytułu, ale słyszałem już album na Spotify. Jest to zespół na topie, więc myślę, że będzie on jedną z trzech nadchodzących piosenek. Do tej pory wyszła parodia Happy (Tacky),  Blurred Lines (Word Crimes), Royals (Foil),  Fancy (Handy), oraz dzisiaj miała swą premierę Sports Song wyśmiewająca piosenki dopingujące sportowców. Muzyka co jak co ma niesamowitą siłę.

Dzisiaj się natknąłem na ten wywiad, jeszcze świeży (po angielsku):

 

Zdecydowanie spodobało mi się określenie jego jako „king of content'” (król treści). W końcu on coś tworzy, dzieli się tym z ludźmi, a im się to podoba. Sytuacja win/win. Obie strony wygrywają. On zdobywa popularność, a ludzie czerpią z tego przyjemność obcując z jego muzyką, którą parodiuje. Jaka by ona nie była. To dalej jest muzyka. Jest on pewnego rodzaju komikiem świata muzycznego.

Zadając sobie czasem pytanie. Co chciałbym robić? To by była właśnie taka odpowiedź. „Uszczęśliwiać ludzi”. Można to zrobić na skalę światową, bądź lokalną. Masowo byłoby to: tworzenie muzyki, pisanie książek, programowanie gier, bądź regionalnie, pomoc ludziom, rodzinie, znajomym. Nawet akcje charytatywne to pewnego rodzaju pomoc. Mimo, że jeszcze mam na to czas, to staram się szkolić codziennie, by w końcu dopiąć celu. Osiągnąć sukces (jakkolwiek to brzmi) i zmienić coś na tym świecie, choćby w małym pozytywnym stopniu.

Dodaj komentarz